ak, nieuchronnie zbliża się pora
dymnych zapachów i sonat Spohra,
liści łaszących się do podeszew,
czas małych smutków i dziwnych wzruszeń.
Wabi do siebie złoty cień lampy
(czujesz szum kartek? Błoka, Czechowa?)
bardziej niż wierne przy progu trampki
śniące o Hali Gąsienicowej.
Zapach papryki, jabłek i gruszek,
miłe, co żółte i co czerwone...
W sierści Oriona drzemie skulony
miękki i srebrny jesienny duszek.
Renata Kiełbus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz